Rok 2015 był takim dziwnym rokiem, w którym nie podróżowałem wcale. Utknąłem w betonowej dżungli. Oczywiście samo życie w Nju Jorku to jak podróż po świecie – tak. A jednak na próżno szukać tu gór, lasów czy stoków narciarskich, mało świeżego powietrza i jedzenia. Dużo za to ludzi, którzy w wyniku chronicznego braku kontaktu z naturą zupełnie postradali zmysły. Jest na szczęście plaża i ocean. Tam też latem udawałem się posłuchać fal. Po roku suchym w podróże – czyli z definicji roku słabym – nadchodzi nowy czas. Podobno. Wkraczamy właśnie w Erę Wodnika i już wszystko wróci do normy. I faktycznie dwa zero jeden sześć zaczął się dobrze, bo w śniegu i z silnym wiatrem, nie brakowało też póki co słońca.